"Pora umierać"? Niekoniecznie.

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

Mnie osobiście film nie przypadł do gustu i stanął niejako w konflikcie z moim światopoglądem. W poniższym raczej strumieniu świadomości niźli dopracowanym w szczegółach komentarzu pokrótce pozwolę sobie wyjaśnić dlaczego.
W początkowych sekwencjach film uwiódł mnie sugestywną atmosferą, amosferą starego domu, plastycznymi zdjęciami,uwiodła twarz Pani Szaflarskiej, kameralność którą bardzo cenię.
Portret starego człowieka, w oderwaniu od stosunku jaki mają autorzy filmu do tej postaci, jest calkiem realistyczny, dotyka głębi psychologicznej, widać tu oko wnikliwego obserwatora.
Jednak autorka filmu nie poprzestaje na zimnym studium postaci wiekowej kobiety. W moim odczuciu jest tu bardzo wyraźnie odciśnięty stosunek autorki filmu do postaci, do głównej bohaterki. Jest tu hołd, jest tu piedestał, jest sympatia,
jest jakiś szacunek, pokłon, jest autorytet. To wszystko w stosunku, tak to odebrałem, do człowieka który "ma swoje lata", który przeżył wiele, ma dorobek życiowy, spory bagaż wspomnień i teraz jest już u schyłku swojego żywota.
Ten stosunek mnie nie dziwi.
Tak jesteśmy uwarunkowani, to tradycja,tysiące lat istnienia cywilizacji ludzkiej ( zresztą u zwierząt wygląda to podobnie ), społeczny nakaz. Człowiek stary to ktoś kto wie więcej, autorytet, mędrzec. Osoba bardziej szanowana, traktowana z większym respektem, szacunkiem. To nie
wszystko. Ze względu na fizyczne dolegliwości lub zwiększone ryzyko ich występowania ludzie starsi traktowani są jak osoby specjalnej troski, wywołują w nas
poczucie litości, opiekuńczości. Ludzie którzy żyjąc w naszym społeczeństwie wyrządzą krzywdę starszej osobie ( psychiczną czy fizyczną ) są piętnowane w dużo większym stopniu niż jak np. dadzą w nos jakiemuś młodzikowi.
Takie osoby, znaczy się osoby krzywdzące starszych, popadają też oczywiście w wewnętrzny konflikt, konflikt między czynem, a uwarunkowaniem społecznym które dotyczy każdego z nas.
Osobiście odnoszę wrażenie, że to wszystko, te uwarunkowanie, jak każde inne, jest czymś co winno być uświadomione, uwarunkowanie jest faktycznie problemem.
Pani Aniela ukazała mi się jako osoba zamknięta w prawie całkowicie szczelnej otulinie cynizmu ( z tego wynikła specyficzny dowcip serwowany przez bohaterkę ),niewrażliwości, sentymentalizmu ( co typowe dla naszego gatunku ), zgorzkniałości, pewnej okrutnej samowystarczalności ( poza psem, domem i synem świat mógłby nie istnieć ).
Ciekawa rzecz, bo autorka filmu stosuje czarno-białe, specyficzne ujęcia niejako wg mnie podkreślając te cechy charakteru, sposobu patrzenia na świat bohaterki, ale z drugiej strony co
mnie wybiło z rytmu, traktuje postać z sympatią, czułością wręcz, właśnie jak swoją babcię, ciocię. Co podkreślam jeszcze raz, mnie nie zdziwiło, ale też wywołało pewien dyskomfort.
Starość, stan naszego umysłu ( ciała też ) w jesieni naszego życia, myślę, w dużej mierze zależy od tego w jaki sposób spędziliśmy dotychczasowe życie.
Na starość zwykle ulegają wyciszeniu pewne cechy charakteru, inne ulegają krystalizacji. Wiedza ( nie samoświadomość ), gromadzona latami, bardziej świadomie czy nie, nie ma większego znaczenia.
Wiek sam w sobie jest wynkiem fizyki, niezależnie od nas postępującego upływu czasu. Na starość zaczynamy odczuwać lęk przed śmiercią, lęk przed chorobą, przed rozpadem życia do którego się
przyzwyczailiśmy, przed utratą przyjemności i własności ( tu dom np. ) od których jesteśmy uzależnieni, do których jesteśmy przywiązani. Im więcej mamy lat tym zwykle więcej śmierci bliskich przeżyliśmy, smutków,
rozczarowań, momentów stresu, szoku, złości. Te momenty, te setki, tysiące przykrych chwil wywołuję głęboką erozję umysłu i na starość stajemy się właśnie podobni do Pani Anieli.
Oczywiście nie wszyscy, ale większość. To oczywiście duży skrót który doprowadza mnie do ostatecznej konkluzji dotyczącej filmu ( i mojej niskiej, odbiegającej znacznie od średniej, oceny filmu) .
Ten film jest wynikiem silnego uwarunkowania społecznego dotyczącego ludzi w zaawansowanym wieku niźli jakiejś celnej refleksji na którą liczyłem zabierając się do seansu.

Zwiastun:

Nie wiem czemu, ale mimo Twojej dość krytycznej oceny, mam ochotę zobaczyć ten film. Dodane!

To tylko jedna opinia negatywna na stos pozytywnych, może dlatego? ;)
Sam uważam że w pewnych aspektach np. artystycznym ten film to bardzo dopracowany twór.
Poza tym świetna rola Pani Szaflarskiej.
Właściwie to osobiście mogę ten film polecić, ale może z nieśmiałą sugestią żeby odrzucić sentymentalizm i spojrzeć na tą postać taką jaką jest naprawdę. Wtedy może się okazać że staniemy w opozycji do miodu lanego przez autorkę tego filmu.

Ofermo - wyrażam podziw. Mocno potraktowałeś ten film, ale wszedłeś w sam środek problemu. Ambiwalencja, o której piszesz jest także moim odczuciem.

Wnikliwa i cenna refleksja, Ofermo, ale odnoszę wrażenie, że zupełnie inaczej zinterpretowaliśmy film i zamysł reżyserki. Przecież ten cynizm Anieli był pewnego rodzaju obroną przed popadaniem w sentymentalizm (wspomnienia są piękne, ale w kontekście jesieni życia jednak bolą).
I właśnie te cyniczne, "dzielne" uwagi bojowej staruszki były tak rozbrajające! W całej swojej kruchości, wobec szturchańców od losu, wielkich ciosów (vide: syn "patałach", bezwzględnie nieczuła wnuczka) potrafiła się podnieść i strzec godności swojej i własnych przeżyć.

Tak się składa, że człowiek starszy nie jest w PL szanowany tak jak na to zasługuje, a mądrość, z którą powinien być kojarzony zastępowana jest stereotypami o demencji, upierdliwości itp.

Oglądałam tę historię oczyma reżyserki i bardzo mnie ten punkt widzenia urzekł. Słodko-gorzki, poetycki, pełen ciepła; a o co reżyserce chodziło? O szacunek.

No właśnie w PL jest jeszcze szanowany.

nie jest zdecydowanie,nie przez młodzież

Oczywiście Marylou! To cudowny film o prostych uczuciach, które są tak niemodne jak grana przez Szaflarską staruszka obserwująca świat z oszklonej werandy czy popijająca w spokoju herbatkę. Ludzie starzy są wykluczeni, nie pasują do nowoczesnego świata wyciętego z katalogu Ikei. Banał? Wystarczy rozejrzeć się wokół. Kędzierzawska pokazuje, że świat prostych wartości może być znacznie bardziej ciekawy niż egoizm zachłannych młodych ludzi, którzy prą mocno do przodu za cenę własnego sumienia. Fakt, Pani Aniela była troszkę koronkową postacią zamkniętą w swojej wieży i stamtąd zdawała się patrzeć ironicznym okiem na ludzi, ale była to postać właśnie tak ironiczno-ciepła, zabawna, świetnie zresztą sportretowana :)

A ja tu widzę pewną nietypową sytuację, gdzie syn nie słucha się mamusi. Wiecie - słuchanie się mamusi nie zawsze przynosi pozytywny efekt. Jest taki film "Plac Zbawiciela", gdzie matka i syn niszczą młodą kobietę. I to jest typowe właśnie, a nie biedna, samotna staruszka zdana na siebie. Obawiam się, że ludzie pozostawiający 90 letnią matkę samą sobie mogliby mieć poważne kłopoty. A że to wszystko takie ciepłe liryczne - to ja się zgadzam.

Hmm, Lapsusie, myślę, że reżyserce zupełnie nie chodziło o niesłuchanie się matki - w moim odczuciu problem ten nie ma w filmie żadnego znaczenia (to jakby odwracanie kota ogonem). Sytuacja była jasna: ukochany synek jedynaczek, który był powodem do dumy okazał się bezwzględną, materialistyczną świnią ( że się tak gruboskórnie wyrażę), która postrzega swoją matkę jako ślepą, głuchą i zbzikowaną staruszkę. To wielki dramat. I o ile Kędzierzawska nacechowała Anielę uroczym cynizmem i charyzmą, unikając użalania się nad postacią staruszki, to dla mnie dzielna postawa starszej pani była tym bardziej wzruszająca.

A czy w PL osoby starsze są szanowane? Hm, moim zdaniem jednak nie wystarczająco. Znam kraje, gdzie kultura obchodzenia się ze starszyzną jest większa i nie zależy to od poziomu PKB.

Pilotka, cieszę się, że się zgadzamy, bo film jest piękny, również pod względem estetycznym.

Film jest piękny pod względem estetycznym, ale jest czarno-biały; w sensie dosłownym i przenośnym. Na pewno zwróciliście uwagę na to, że ludzie dookoła Anieli to same tłuste świnie czyhające na jej majątek. I mamy retrospekcję: syn malusi , słodziusi i co z niego wyrosło? Wszyscy chcą zniszczyć Anielę, nawet tłusta wnuczka. Spójrzmy na to w ten sposób, że reżyserka kreuje intymny i wewnętrzny portret starszej osoby, która zasklepia się w skorupie i traci kontakt z rzeczywistością, którą demonizuje. Tyle że skutki dla jej rodziny będą opłakane - kobieta odrzuca syna i świat, który go otacza. Ale Kędzierzawska staje jednoznacznie po stronie Anieli. Myślę, że filmowi brakło tego pogłębienia, pokazania wielu aspektów starości. Zresztą Oferma napisał o tym tak pięknie i dojrzale, ze moje dointerpretowywanie jest zupełnie zbędne.

Jeśli chodzi o ludzi starszych w PL-u, to myślę, ze syndrom "moherowego ninji" jest dowodem, że nie jest tak źle. Mogę Ci podrzucić kilka filmików z netu z ostatniego czasu.

Lapsusie, ale po cóż doszukiwać się w filmie czegoś, czego miało w nim nie być? Reżyserce wyraźnie zależało na tym, by obudzić nieco sumienia, żeby pokazać jak piękni są ludzie starsi (jak młodzi umysłem, wyobraźnią, emocjami, wartościowi!). Oczywiście, że nie wszyscy i zdarzają się stare zgredy i zgredki, ale prawda jest taka, że właśnie w kategorii zgreda postrzega się w Polsce seniorów rodzin.

To tak jak z dyskusją o tym, że we Wszystko, co kocham brakowało brudnych realiów PRL-u, a chodziło o to, żeby pokazać jasną stronę tamtych czasów, podobnie jak Kędzierzawska pokazała pozytywny portret starszego człowieka.

A filmiki chętnie sprawdzę.

Marylou (Marysiu?) - to ino żart slaby;) - właśnie o to się rozchodzi co by nie pokazywać ino jednej strony. Bo "Pora umierać" to film z tezą, a ja filmy z tezą generalnie... Ale mógł być inny, tylko szkoda zmarnowanego potencjału.

nie widziałam filmu, ale jakoś argumentacja marylou bardziej mnie przekonuje ;p

No to mamy chłopaki kontra dziewczyny, bo ja jestem po stronie Ofermy i lapsusa.

Pamiętam, że gdy film wchodził na ekrany, podkreślano, że to przede wszystkim hołd dla Danuty Szaflarskiej, świetnej, ale zapomnianej aktorki. A zapomnianej, bo współczesna kultura (i tym samym kino) nie lubi starości i nie tworzy ciekawych ról dla starszych ludzi (tylko epizody). Ale jakiś krytyk zauważył wówczas, że szkoda tylko, że w "Pora umierać" też właściwie scenariusza nie ma, dodając, że Danuta Szaflarska zasłużyła na lepszy tekst.

Podpisuję się pod tą opinią. Ten film, chcąc nie chcąc, wpisuje się w traktowanie starszych ludzi na specjalnych prawach. Popkultura ich ignoruje, a Dorota Kędzierzawska gloryfikuje, jakby też nie wierzyła, że można zrobić normalny film, "prawdziwy", z sensowną intrygą, w którym główną rolę grałaby osoba starsza. Ten film utrwala stereotyp, że starsi ludzie to "bacie" i "dziadki", a nie normalni ludzie, którzy myślą, czują i popełniają błędy.

O ile rozumiem zastrzeżenia Ofermy, to reszta jest dla mnie chłopaki typowym czepianiem się w stylu, dlaczego nie inna konwencja, dlaczego nie thriller, dlaczego nie pokazała losu wszystkich staruszków. Świetny scenariusz dla Szaflarskiej, to monodram jakby specjalnie jej poświęcony. I pytanie skoro wszyscy prawie twierdzą, że rewelacyjnie zagrała to jakim cudem to rola dla niej nieciekawa? Jakiś krytyk oczywiście musiał coś takiego "hapnąć", za to mu w końcu płacą, by się czepiał.

Jaką intrygą, bo mnie to zaciekawiło :) Rozumiem, że film o starości może być nudny, więc trzeba w to wplatać intrygę? Szczerze, to sobie nie potrafię wyobrazić jak z takiego ciepłego filmu można by zrobić kryminał, tak aby nie stracił na wartości. Tak, Szaflarska gloryfikuje starość, bo współczesny świat ją pomija, dlatego film tak wzrusza. Ukazuje, że starsi ludzie nie są wcale nudni i warto poznać ich lepiej. Wręcz przeciwnie, ten film pokazuje, że to normalni ludzie, którzy potrafią podejmować decyzje, zachowują przytomność umysłu, zamiast nieustannie zrzędzić potrafią cieszyć się życiem.

I kto tu się czepia :) "Intryga" w sensie historia, skąd Ci się kryminał wziął? :P Nie, nie chodziło mi o polską wersję "Jak zabić starszą panią" ;) Chodziło mi o scenariusz dłuższy niż 2 zdania.

Ujmę to inaczej. Być może dla Was ten film był czymś nowym, bo pokazał starość w innym świetle. Dla mnie pokazał ją w świetle świetnie mi znanym, właśnie stereotypowym. Pisząc o intrydze, chodziło mi o to, żeby główna bohaterka zagrała coś więcej niż tylko staruszkę. Amerykańskie kino, choć bardzo rzadko, ale jednak potrafi czasem stworzyć ciekawą rolę dla starszych aktorów. Vide "Schmidt", albo "Gran Torino".

Albo "Infiltracja". Costello to przecież stary piernik, między innymi dlatego taki niebezpieczny, że wszystko już widział i trudno go nabrać. :)

A stąd, że to słowo kojarzy mi się od razu z kryminałem :))) Gra się nie tylko słowami, ale także ciałem, mimiką, tak jest nawet trudniej, to oczywistość, rozumiem jednak, że Ty oczekiwałeś jakiegoś porywającego scenariusza dla starszej osoby. Właściwie dlaczego nie, ale może w innym filmie :) Mi zawsze przychodzi z trudem szukanie czegoś innego niż otrzymałam, mogę jedynie zastanawiać się czy w tej narzuconej przez reżysera konwencji nie można było wymyślić czegoś lepiej, czy nie wkradła się jakaś nutka fałszu w scenariusz i czy ogólnie między mną a reżyserem zaskoczyło. W tej wyszło doskonale i wcale nie dlatego, że zobaczyłam nowe światło, jak napisałeś. To film prosty, zbyt oczywisty, ale na tym polega jego piękno. Nie brał na swoje barki intrygowania fabułą, miał przedstawić uczuciowy świat starszej osoby i reżyserka wypełniła swoje zadanie doskonale. Myślę, że jednak o wiele trudniej jest odebrać go mężczyznom, po prostu dla Was piękno nie ma aż takiego znaczenia, chyba, że kobiece, nie chcę nawet uogólniać, ale na pewno coś w tym jest :)

Niech Ci będzie :) Nie wiem, czy piękno to dobre słowo, ale ja rzeczywiście nie jestem ckliwy i sentymentalny i nie do końca leżą mi takie klimaty w kinie. Nie przepadam za filmami, które cukrują rzeczywistość. Nie przepadam też za filmami, które są proste i jednoznaczne. Biorąc to wszystko pod uwagę, aż dziw że "Pora umierać" mi się w miarę podobało (ocena 6). Musi to znaczyć, że jak na ten rodzaj filmów jest to jakieś arcydzieło ;))

"Chłopaki vs dziewczyny" - trafnie nazwane, bo mam wrażenie, że rozmawiamy z dwóch totalnie różnych perspektyw ( żeby nie powiedzieć: planet).

Ja rozumiem Wasze argumenty, tylko nie pojmuję, jak można wymagać od reżysera/scenarzysty czegoś, czego sam nie planował pokazać?

Co jest złego w jednostronności "Pora umierać" czy jakiejkolwiek innej fabuły? Akurat w tym filmie chodziło o to, by uczłowieczyć staruszkę, pokazać jej urokliwość i wskazać na samotność jako jedyną, poza psem, towarzyszkę starszego człowieka. Wspominacie o hermetyczności Anieli, jej cynizmie - a to czasem jedyne wyjście, żeby zachować tzw. godność. Jedyne uwarunkowania społeczne, jakie kierowały reżyserką to deprecjacja starszego człowieka i jego użyteczności dla otoczenia.

Jeżeli film miał być hołdem dla aktorki, to uważam, że był hołdem doskonałym i nie widzę nic złego w tym, że poza hołdem nie był niczym więcej.

Minimalistyczny scenariusz mnie nie zraził - wystarczył, żeby skumać, o co autorom filmu chodziło. Trochę mnie tylko irytowało, że w monologach babci dominowały zwroty typu: "Fila, nie wariuj; wariatka; oszalałaś", ale poza tym było przepięknie!

Nam pewnie chodzi o to, że to mógł być lepszy film. Jest piękny - nikt temu nie przeczy. I powstał z dobrego serca. Ale jedyne co mi po nim zostało, to żal niewykorzystanego potencjału.

A swoją drogą, dlaczego nie możemy marzyć, żeby autorzy kręcili inne filmy?

A tak swoją drogą notka z czerwca 2009 wywołuje dyskusję pod koniec grudnia 2010r .:) Musiała swoje przeleżeć.

@cabrón, ja mam ogólne wrażenie takie, że "Pora umierać" dziewczętom podoba się bardzo, a chłopcom mniej i zawsze mają jakieś zastrzeżenia. Uznaję więc, że film Kędzierzawskiej to babskie kino (co potwierdza powyższa dyskusja).

Nikt Wam, chłopaczki, nie odbiera prawa do marzeń, tylko niech dotyczą osobnego scenariusza, a nie filmu, który oceniać wypada na podstawie tego, co przekazuje, a nie tego, co przekazać mógłby. :)

@Pilotka, całkowicie się zgadzam. Chłopcy się troszkę zagalopowali. Poza tym nie od dziś wiadomo, że mężczyźni sentymentalnych sytuacji unikają i stąd pewnie te abstrakcyjne pomysły na nieco bardziej sensacyjny scenariusz ;))

Nic nie napisałem o sensacyjnym scenariuszu. Proszę mi nie wkładać w usta nie moich słów.

PS "chłopaczki"? hmm..

Ad. PS No co? To chyba brzmi bardziej uprzejme niż dekamuflaż w stylu: Wy, dojrzali mężczyźni tuż przed kryzysem wieku średniego? ;)

ech, gdybym ja zebrał wszystko, czego się na forum Filmastera o sobie dowiedziałem, to skonstatowałbym, że Pora umierać :P

ROTFL :))))

Nie, nie, z kim wtedy byśmy się spierały :P

Ale jakbym napisał "smarkule siedzieć cicho" - ło to by się porobiło ;) Ale tak naprawdę to razi mnie ta nachalna teza rodem z Orzeszkowej, że starym jest źle. Jest źle! OK. Jest źle i zawsze będzie. Ale czy ktoś po tym filmie zadał sobie pytanie o brak możliwości przebaczenia, o odrzucenie syna przez matkę? Przez swoją "starość" znam takie historie z życia. Tylko trochę szkoda "dziewczyny", że nie do końca odnosicie się do tego, co tu zostało napisane :(

Wolę być smarkulą niż starym zgredem :D Nie obraziłybyśmy się raczej, bo wszyscy tu wiemy, że mądrości mamy tyle, co Wy, a do tego kapkę więcej tzw. inteligencji emocjonalnej ;)

A co do odrzucenia matki czy ojca, to w moim mniemaniu totalnie inny problem, zupełnie nie dotyczący tego filmu, który miał być, jak ustaliliśmy, m.in. hołdem dla Szaflarskiej i jednostronną panoramą starości. Nie widzę w takim zamierzeniu miejsca na drugą stronę, o której wspominasz. To temat na inny film.
Pozdrawiam serdecznie,
Maryśka :)

Ja mam od groma inteligencji emocjonalnej, wypraszam sobie, innej mi trochę brakuje, ale emocjonalnej to mam za wiele :) No i ja pisałem cały czas o tym, czego w filmie nie było, a co mogło go uczynić lepszym. Lepszym, bo jest dobry, ładnie nakręcony, ładnie zagrany. Ale można było pójść dalej i nie będę już się powtarzał.
A jak mnie dalej będziecie wkurzać, to napiszę list otwarty :P

Nie wierzę, w którym momencie jest "starym" źle? Pani Aniela jest pełną życia, zabawną staruszką, która potrafi rozkoszować się magią chwili popijając nalewkę. Czasem narzeka, że pora odejść, ale jest pełna energii. Czy naprawdę tego w filmie nie dało się zauważyć? Nie mamy obrazu uciśnionej, gnębionej staruszki, wręcz przeciwnie otrzymujemy portret pięknie starzejącej się z godnością kobiety. W pewnym momencie czuje się rozczarowana postawą syna. Gdyby mu wybaczyła napisałbyś pewnie, że co za ckliwość. Pani Aniela nie była bezbronną staruszką, potrafiła wybierać. Wybrała dziecięce ognisko.

O żesz...Nie mogliście zaczekać z tą dyskusją na autora notki pod którą się wywiązała? Co za tupet.
Pierwszymi postami mogłem poczuć się wywołany do tablicy, ale teraz, poza tym, że gorąco dziękować za miłe słowa Lapsusowi (@Lapsus, dziękuję bardzo), mogę ewentualnie wcisnąć jakieś marne dwa zdania w gęstwinę Waszych.
Śledząc ten wątek doszło do mnie, że poruszony w nim temat jest już ciężkiego kalibru, właściwie całkiem pozafilmowy i fajnie byłoby podyskutować twarzą w twarz, w jakimś miłym, cichym miejscu. Oczywiście dyskusja na forum internetowym jest lepsza niż brak dyskusji, ale te ograniczenia…zresztą mniejsza z tym.
Po pierwsze, dwoma rękami podpisuję się pod tym co „napisali chłopaki" (choć zapewne cokolwiek by napisali to bym się podpisał…;))
Po drugie. No właśnie. Po drugie to przychodzi mi do głowy sporo różnych kwestii, ale żadna z nich nie jest chyba na tyle ważna, żeby ją do tej, w zasadzie już zakończonej dyskusji, dorzucać.
Dodam tylko, że mnie w Pora umierać, poza tym, że jest laurką spisaną piórem nabitym stereotypami , raziło to, co np. zarzucałem 33 scenom Szumowskiej. Brak refleksji, czy choćby przynajmniej jakiś bodźców mogących je wywołać .W moim odczuciu historia Pani Anieli to film, który opowiada o czymś potencjalnie bardzo ważnym, ale poza ten potencjał nie wychodzi, pozostając tylko kolejnym dziełem artysty o niezaprzeczalnym zmyśle estetycznym i dużym wyczuciu filmowej formy, za to pozbawionym wglądu w istotę poruszonego przez siebie problemu (o ile w ogóle można tu mówić o poruszeniu jakiekolwiek problemu). Ujmując to trochę inaczej - jeśli już pozwalamy sobie na filmowe życzenia - to marzę o wnikliwym studium starego człowieka, który miast stereotypowego cynizmu i sentymentalizmu, cechowałby się głęboką samoświadomością , żyjąc tu i teraz, wciąż czerpiąc z życia garściami. To byłoby dopiero filmowe wyzwanie.

@ Ofermo Najtrudniej napisać tekst "niepoprawny", ale rzeczowy i Tobie się to udało. Szkoda tylko, że film obejrzałem tak późno. Myślę, że Kędzierzawska stworzyła sobie obraz wirtualnego odbiorcy trochę inny niż nasz i tak przyklepywała tym starszym paniom opuszczonym i przyszłym starszym paniom. Dochodze do wniosku, że nie jestem najlepszym adresatem tego filmu, bo choć
liryzm obrazu mnie urzekł, to chciałbym, żeby jednak był trochę inny. Ale reżyserka tak to widziała, chciała oddać hołd takim osobom, hołd wielkiej aktorce. Ale temat starych ludzi czeka na kolejną próbę, może bardziej bezkompromisową.

Bezkompromisową...otóż to...

@ Pilotka Świat, świat jest dla Anieli zły, okrutny, taki jednoznaczny. O to mam trochę pretensji do autorki, że nie była do końca uczciwa, że swoją bohaterkę tak na siłę ufajniła. Ale Pilotko - masz prawo mieć inne zdanie i zawsze będę je szanował. Być może dla Ciebie to film najlepszy, jaki mógł powstać, ale dla mnie nie. Tylko błagam "dziewczyny" - pozwólcie "chłopakom" (starym zgredom, piernikom narzekającym na wszystko, lamusowatym malkontentom i co tam jeszcze chcecie) mieć własne zdanie i pozwólcie je wyrazić, a nie tak od razu do kąta na groch i klęczeć. I ostrzegam jeszcze raz - jak mnie któraś znowu sprowokuje, to walnę taki list otwarty że ho, lepiej nie mówić ;)

@lapsus Nie strasz, nie strasz :P

Nie zgadzam się z tym, bo nie jest jednoznaczny, ale już milknę stłamszona. Choć wcześniej dawałeś do zrozumienia, że bohaterka zbyt fajna nie była, ale ok. Musiałam to jednak napisać :))) i pięknie proszę o wybaczenie.

Pozwalam na własne zdanie, chyba nie obraziłam Cię jakimś nieopatrznym słowem, bo z tych podanych w nawiasie żadnego nie użyłam, ale polemizować chyba mogę czy nie? Słowo, że nie, a milknę i tego samego będę oczekiwać od Ciebie.
Myślałam jednak, że na tym polega dyskusja nad filmami, a nie pisaniu - Lapsus, cudownie, że się nie zgadzasz z moim odbiorem filmu.

A pisać listy otwarte możesz, nawet jestem ich ciekawa :) Może więc jakaś mała prowokacja? :P

"poruszony w nim temat jest już ciężkiego kalibru, właściwie całkiem pozafilmowy i fajnie byłoby podyskutować twarzą w twarz, w jakimś miłym, cichym miejscu. Oczywiście dyskusja na forum internetowym jest lepsza niż brak dyskusji, ale te ograniczenia…" Ofermo, dokładnie to miałam wyartykułować, ale że najbliższa szansa na rozmowę w realu wypada pewnie podczas ENH, to się powstrzymałam. Chyba że będziecie przelotem we Wrocławiu, to pogadać bez ograniczeń byłoby przednio!

A co do zarzutów wobec filmu... cóż, nie da się ukryć, że Pora umierać to dzieło jednostajne i prostoliniowe, bardziej poetyckie i estetyczne niż psychologiczne czy fabularnie wartkie. I nawet jeśli w jakimś sensie stereotypowe, to nieszkodliwie. W moim odczuciu miał to być właśnie taki prosty konstrukcyjnie film, pełen sensualnego piękna.

Inteligentny emocjonalnie Lapsusie, list otwarty możesz sobie pisać, ja Ci podam rękę, ale doktor nie będzie taki łaskawy. A "do kąta na groch i klęczeć" to raczej jego metody (ulubione) ;)))

Dodaj komentarz